W całej burzy medialnej, która wybuchła po słowach burmistrza Kosiarskiego o „kolorowych”, którzy nie będą mu w Łęcznej rządzić, umknęła rzecz najważniejsza (TUTAJ i TUTAJ). Bo działania burmistrza i jego ekipy oznaczają ogromne podwyżki opłat i skutkować mogą zniszczeniem poniedziałkowych targów.
Koalicja dopięła swojego – wprowadzono opłaty na targowisku z metra kwadratowego (5 i 6 zł). Skutkuje to olbrzymią podwyżką opłat dla większości kupców, którzy przyjeżdżają na poniedziałkowe targi na Pasternik (TUTAJ).
„Mieszkańcy Łęcznej handlują przede wszystkim na targu przy ul. Braci Wójcickich” – mówi „dobry gospodarz”. Tym samym jego słowa o „kolorowych” kupcach nabierają nowego znaczenia. Dla niego każdy, kto nie jest z Łęcznej jest obcy i nie jest równym partnerem do rozmowy o zasadach handlu w Łęcznej. „Jeżeli jakaś część tych, co przyjeżdżają, szczególnie kolorowi nie przyjadą, gmina na tym nie straci”. Słowa te oburzyły nawet łęczyńskich handlowców. – My też jeździmy na handel do Świdnika, Lublina czy innych miast. Nigdy nie odczuliśmy, że traktuje się nas jak obcych. Jest nam wstyd za słowa naszego burmistrza – usłyszałem. Ich koledzy z innych miast zwrócili im uwagę na to, że w Łęcznej władze chcą ich dyskryminować, bo nie są tutaj zameldowani.
Dla kogo miasto zbudowało targowisko na Pasterniku, którego dokumentację bada teraz prokuratura? – Dla naszych rolników – zdaje się odpowiadać burmistrz. A obecny na sesji sołtys mówi, że Łęczna słynęła z targów, ale rolniczych. Nie rozumie, że wraz ze zniknięciem kupców (Polaków i „kolorowych”) handlujących butami, ubraniami etc. skończy się handel rolników. Bo po co miałby na koniec miasta pójść mieszkaniec Łęcznej? Chyba nie po to, żeby kupić ziemniaki. Jakby nie były smaczne.
Kupcy już zastanawiają się, czy będzie się im opłacało zapłacić ok.100 zł za rozstawienie namiotu. I przypominają, że to nikt inny jak inkasenci pana burmistrza zbierający opłatę targową zaproponowali im, żeby…
Ciąg dalszy artykułu przeczytacie na:
<< Blogu radnego Pawlaka >>