Mariusz Fijałkowski: Logika łęczyńskiej segregacji śmieciowej

Segregujecie śmieci na frakcję suchą i szkło? Okazuje się, że to bez sensu – tak przynajmniej wynika z odpowiedzi burmistrza na moją interpelację w sprawie sposobu odbierania odpadów komunalnych przez PGKiM Łęczna Sp. z o.o. Okazuje się, że odbierając śmieci “komunalna” miesza szkło wraz ze śmieciami papierowymi i obie frakcje lądują w jednej śmieciarce. Mieszkańcom jednak każe się segregować śmieci dzieląc je na trzy frakcje. Gdzie tu sens, gdzie logika?

“Ustawa śmieciowa” zakazuje jedynie mieszania selektywnie zebranych odpadów ze zmieszanymi odpadami komunalnymi, nie wspominając nic o mieszaniu odpadów segregowanych. Jak wynika z odpowiedzi burmistrza ani on ani PGKiM nie widzą nic złego w odbieraniu śmieci segregowanych z obu pojemników jedną śmieciarką. W jakim więc celu mieszkańcy mają segregować śmieci w trzy pojemniki, skoro mogliby jedynie w dwa? To wie chyba tylko burmistrz Kosiarski. A przecież dodatkowe pojemniki i worki to koszty zarówno dla mieszkańców jak i dla spółdzielni.

Wydaje się, że można śmiało mieszać szkło z papierem, ponieważ i tak później trafia to wszystko do jednej śmieciarki. Mieszkańcy mają skrupulatnie segregować swoje śmieci w trzy pojemniki, pod groźbą podwyżki opłaty śmieciowej, a PGKiM i tak zmiesza razem szkło i papier. Taka to oto łęczyńska logika śmieciowej segregacji.

Jeśli chodzi o groźby podwyżek opłaty śmieciowej, którymi to burmistrz od lipca straszy mieszkańców to dzisiejszym artykule pt. “Urzędnicy z Łęcznej zajrzą do śmietników” na łamach Dziennika Wschodniego rzecznik Urzędu Miejskiego w Łęcznej Grzegorz Kuczyński twierdzi, że “Już wiemy na 95 proc., że nie będzie podwyżki opłat śmieciowych”. W dalszej części artykułu dodaje jednak “Pod koniec października rozpoczną się kontrole. Sprawdzimy jak się mają deklaracje o segregowaniu odpadów do rzeczywistości. Niesumiennym podwyższymy opłatę. Najwięcej zarzutów mamy do spółdzielni. Chodzi o złożone deklaracje, a rzeczywisty poziom segregacji”. Wychodzi więc na to, że opłaty mogą zostać podniesione mieszkańcom bloków wielorodzinnych na zasadzie odpowiedzialności zbiorowej, bo tak przecież najłatwiej. Po co się męczyć i udowadniać komuś winę indywidualnie, skoro można obciążyć całą spółdzielnie. Typowy urzędniczy sposób myślenia. A co będzie, gdy…

Dalszą część artykułu oraz pełną odpowiedź urzędu przeczytasz na:
<< Blogu radnego Fijałkowskiego >>

Udostępnij ten wpis!

3 przemyślenia na temat „Mariusz Fijałkowski: Logika łęczyńskiej segregacji śmieciowej

  1. A ja jak będą wybory, to ich tak posegreguję, że Ci obecni cwaniacy rządzący oglądając wyniki wywieszone przy komisjach wyborczych tylko sobie wspomną, że było być za ludźmi, a nie za podwyżkami.
    Widziałem niektórych Takich cwaniaków z poprzedniej ekipy i ich miny 3- lata temu, jak przeglądali listy – wyniki i tylko kiwali głowami, a i łezka się kręciła, co niektórym.
    I Wam obecnie rządzącym, niedługo też na pewno będzie smutno.
    – zobaczycie.
    Odmłodzi się Was i władzę w mieście.
    Ps.
    Dziś Schetyna już się przekonał.

  2. Hm… Nie do końca jest tak, jakby sugerował to tekst. I z całej mojej anty-sympatii do Teo K., tym razem materiał mija się z lekka z prawdą. Otóż: śmieciarki i tak będą „mieszały” śmiecie, bo segregacja właściwa i tak odbywa się na miejscu, czyli w sortowniach. Mieszkańcy mają segregować na podstawowym poziomie, tak aby po zwiezieniu odpadów ułatwić nie jako segregację właściwą. I to ma sens. Nigdzie, ale to nigdzie nie ma tak, że po każdą z frakcji z osobna podjeżdża inna śmieciarka. To by doprowadziło do horrendalnych kosztów. No chyba, że mówimy o wielko gabarytach, ale to inna bajka… Więc nie ma się co dziwić iż po mimo żmudnej i starannej segregacji przez obywatela, śmiecie i tak lądują w jednym wozie.
    A co do podwyżek. No niestety przepisy są tak skonstruowane, że odpowiedzialność zbiorowa jest możliwa. Tu już tylko można polegać na odpowiedzialności i uczciwości obywatela, a nie liczyć na to, że pracownik np. MPO będzie stał przy każdym z kontenerów i patrzył, co i jak wyrzuca obywatel. Fizycznie nie ma takiej szansy, aby na 100 % skontrolować zawartość worków. Pamiętam jaki szum wokół tych zagadnień zrobił się w Warszawie. Ludzie przerażeni, źli, oburzeni… Ale wystarczyło ich tylko uświadomić iż: nie robią nikomu na złość, a jedynie krzywdę sobie i po sprawie. W żadnej z dzielnic nie podwyższono opłat wszystkim z okolicy czy bloku, bo „sąsiad wyrzucał nie tak, jak zadeklarował”. Więc uszy do góry…
    ps. ja to bym się bardziej zajął kwestią, czy worki ze śmieciami podrzucane przez mieszkańców zniknęły z koszów przy chodnikach, krzaków czy żywopłotów w mieście. bo ustawa „śmieciowa” miała ten proceder skutecznie wyeliminować 😉

    1. Ale po co mam segregować osobno szkło i papier? Przecież mogę rozdzielić wszystkie śmieci na 2 worki i po sprawie. W jednym papier, szkło, plastik itd. a w drugim cała reszta czyli frakcja morka. A w spółdzielniach są w zasadzie 4 kosze bo jeszcze ten wiązany na drut kosz na plastikowe butelki.
      Ja wszystko mogę zrozumieć ale jak ma gmina zachęcić mieszkańca do segregacji jak na jego oczach miesza śmieci, które on dopiero segregował, a dodatkowo ciągle się straszy, że podwyższy się opłaty. Jak tak będą robić to nikt w końcu nie będzie segregował skoro będzie musiał zapłacić i tak 14 zł.

      Nie tędy droga. Przykład idzie z góry, a jak rządzi ta nasza góra chyba każdy widzi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.