Aż dwa miesiące potrzebował łęczyński urząd miejski na przygotowanie jednostronicowej odpowiedzi na pytanie o wysokość diet, które przewodnicząca Borkowska pobierała przez ostatnie lata. Mogę się tylko domyślać, że prawdziwym powodem zwłoki była zawartość odpowiedzi. Jak to możliwe, że była księgowa Bogdanki nie zauważyła opisanych niżej rozbieżności w finansach?
Jak możecie przeczytać w zamieszczonym niżej dokumencie, Krystyna Borkowska pobierała dietę przysługującą przewodniczącej od 2007 r. W tym czasie pobierała praktycznie maksymalną możliwą dietę określoną dla gmin liczących od 15 do 100 tys. mieszkańców. W 2008 r dieta prawdopodobnie na skutek podwyższenia minimalnego wynagrodzenia za pracę zaczęła rosnąć, przekraczając dopuszczalny limit, czyli 1.987,27 zł. Z wykazu wynika, że od lutego 2008 aż do listopada 2010 Borkowska pobierała nienależne diety, przekraczając wspomniany powyżej limit. Czy to możliwe, że nikt nie zauważył tego faktu przez 34 miesiące?
W listopadzie 2010 r. przewodnicząca otrzymała nawet 3600 zł diety!!! Ktoś jednak musiał się zorientować, bo przez kolejne 8 miesięcy nie wypłacono jej ani grosza z gminnej kasy. W 9 miesiącu otrzymała jedynie 203 zł.
W kolejnych miesiącach aż do marca 2014 pobierała praktycznie maksymalną stawkę. Następnie na skutek zawirowań i uchylenia uchwał dietowych przez 3 miesiące nie otrzymała diety. Nic jednak w przyrodzie nie ginie i we wrześniu 2014 możecie zauważyć wypłatę diety w wysokości 8,5 tys zł. Później nastąpiła zmiana w sposobie naliczania diet. Ich wysokości nie determinowała już płaca minimalna. Stawki zostały określone kwotowo. Po tej zmianie, do kwietnia 2015 Borkowska pobierała 100% uchwalonej diety.
Powyższe wyliczenia zdają się potwierdzać tezę, że przez cały okres w którym Borkowska piastowała stanowisko przewodniczącej rm pobiera dietę w pełnej (lub bardzo bliskiej pełnej) wysokości, pomimo tego, że w tym czasie nie była członkiem co najmniej 2 komisji stałych.
Gdyby potrącano ustalone w uchwale 40 % diety za brak przynależności do co najmniej 2 komisji rady, powinna była otrzymywać około 1200 zł w czasie gdy pobierała 1987 zł, a obecnie gdy wartość wypłacanej diety to 1600 zł powinna pobierać jedynie 960 zł. Tak wynika przynajmniej z czystej matematyki oraz z zapisów kolejnych uchwał dietowych. Jak widzimy w przedstawionym wykazie czasami diety Borkowskiej ulegały lekkim wahaniom, lecz jakbym nie liczył to 40% obniżki nie mogę się dopatrzeć.
Pikanterii dodaje fakt, że to nie kto inny, a właśnie Krystyna Borkowska (jako przewodnicząca) zatwierdzała listę wypłat diet. Za kilka dni powinny być znane wyniki kontroli przeprowadzonej w ratuszu przez Regionalna Izbę Obrachunkową, wtedy też może się okazać, że nadpłacane pieniądze trzeba zwrócić.
Niezależnie jednak od werdyktu tej instytucji, opozycja zapowiada zawiadomienie prokuratury.
PS. Dieta radnego rady miejskiej wynosi ok. 600 PLN, w powiecie radni otrzymują ponad dwa razy większe diety.
Pazyrna na kase , bez kszty honoru, takie osoby g%%%%o z pod siebie by zjadły ,, wielki syf w tym Urzedzie .
A wiecie czego najbardziej obawiał się obecny gospodarz, że jakby Fijałkowski został burmistrzem prawdopodobnie nie jeden „obkręt” obecnej władzy w Łęcznej ujrzałby światło dzienne, ale cóż – „ponoć co się odwlecze to nie uciecze”
Bartolu ! – Powiadomcie kogo trzeba i niech mieszkańcy naszego miasta też się dowiedzą, jak się dają tej łęczyńskiej władzy z naszych pieniążków „czesać”.
A jeszcze odniosę się z pytaniem i zarazem przypomnieniem do p. burmistrza:
– to pan jako wieloletni gospodarz inaczej mówiąc dobrodziej naszego miasta obrońca urzędowej tzw. złotówki nie wiedział co się dzieje, że przez tyle lat właśnie za pańskich rządów wypłacano w/w osobie taką kasiorę?
Pan z racji że już jest 4/4 kadencyjności przy tzw. „Korycie” często w ostatniej kampanii wyborczej pokazywany jako zacny miejscowy katolik, poklepywany dla reklamy przez innych pańskich kolesi zarazem szukający niesamowicie medialnego wsparcia by wygrać wybory z miejscowym konkurentem.
Teraz widzimy jak to się ma w łęczyńskiej rzeczywistości i co się naprawdę w miasteczku naszym dzieje.
Ale wrócę do tematu.
Dla przypomnienia tematu, to pan krytykował w mediach TVP, czy regionalnej prasie wysokość diet łęczyńskich radnych.
W poprzedniej kadencji dowiedzieliśmy się, że V-ce przewodniczący Rady Miejskiej p. Matysek był ??? zataił fakt no i brał kasę miejską niesłusznie odchodząc z radnego z niesmakiem.
Teraz przykład p. przewodniczącej – jak to nazwać to zostawię czytającym.
Nie wstyd panu z tego powodu, czy może nic pan w tej sprawie też nie wie?
Panie prawdziwy gospodarzu może w Biuletynie Gminnym wspólnie z panem rzecznikiem 🙁 Grzegorzem K. i zarazem redaktorem wspomnicie o tym fakcie do kogo poszła niesłusznie wypłacona miejska kasa?
– no chyba ,że i tym razem powiecie, że Ci panowie manipulują internetem a OPOZYCJA KŁAMIE.
Ps.
Ale wstyd, jak to tak mozna wyłudzać ludzkie pieniądze?.
Za darmo powinni się udzielać a nie kasę dostawać.
Czekam w takim razie zeby przewodniczaca zlozyla rezygnacje z piastowanego stanowiska. Niech ma troche honoru i zrezygnuje sama.
„W listopadzie 2010 r. przewodnicząca otrzymała nawet 3600 zł diety!!! Ktoś jednak musiał się zorientować, bo przez kolejne 8 miesięcy nie wypłacono jej ani grosza z gminnej kasy.” Ciekawe jak zamknęli rok 2010 w Urzędzie Miejskim -skoro na konto kolejnego roku wypłacone tej Pani wynagrodzenie-dietę? Jak rozliczała się z US – był to jej dochód, a nie dieta.
„Pikanterii dodaje fakt, że to nie kto inny, a właśnie Krystyna Borkowska (jako przewodnicząca) zatwierdzała listę wypłat diet.” Takie działanie kwalifikuje się jako przestępstwo, bo należy zauważyć – że w tym okresie piastowała stanowisko Głównego księgowego kopalni i nie może zasłaniać się nie znajomością przepisów. Pobieranie nienależnych pieniędzy było działaniem z premedytacją. Obserwujcie – wynik będzie tylko jeden: łeb temu ukręcą i nikt za to nie odpowie, nikomu włos z głowy nie spadnie.
Tak się zdobywa preprestiż i takich liderów poznaje się po tym jak kończą. Ta pani powinna sama odejść jeśli ma honor.