Radni opozycji nie kryją swojego zdziwienia tym, co usłyszeli na wtorkowym szkoleniu. Oprócz przydatnej wiedzy dotyczącej np. pisania interpelacji, prowadząca przekazała naszym radnym, że nie mają prawa podawać do publicznej wiadomości wyników głosowań z sesji czy komisji zarówno na blogach czy w informatorze. Cóż z tego, że ustawowo posiedzenia takie są jawne, a ograniczenie jawności może wynikać wyłącznie z ustaw.
Zastanawiacie się pewnie, kto i w jakim celu zadawał takie pytania? Między innymi głos zabierała Krystyna Borkowska, która jak sądzę bardzo chciałaby zakazać opozycji publikowania imiennych wyników głosowań oraz tego, co dzieje się na sesjach. Kto jak kto, ale przewodnicząca ma się czego wstydzić jeśli chodzi o to, jak podnosiła rękę w najważniejszych dla gminy sprawach.
Borkowska pytała także o możliwość zrzeczenia się diety. Ot pytanie na miarę osoby, która od nastu lat zasiada w razie 😉 Oczywiście można całą dietę przekazywać na cele charytatywne ale o czym mowa, skoro w Łęcznej burmistrz i przewodnicząca nawet życzenia świąteczne składają za pieniądze podatników (LINK) 😉
Warto w tym momencie zaznaczyć, że za szkolenie zapłaciliśmy ok. 3000 PLN!
Na tym nie koniec. Obecni na szkoleniu dowiedzieli się również, że posiedzenia komisji można utajnić oraz, że radni nie mają prawa pytać burmistrza na temat wyjazdów i delegacji służbowych, ponieważ… uwaga… jest to domena pracodawcy. Urząd może jedynie podać informacje o liczbie osób uczestniczących w delegacji, bez podawania ich nazwisk. W pewnych momentach można było zwyczajnie parsknąć śmiechem. Radni wysłuchali tych „rewelacji” z wielkim zainteresowaniem. W sumie nie ma się czemu dziwić, gdyż spora część z nich po raz pierwszy pełni mandat radnego.
Odnoszę wrażenie, że opisywane szkolenie miało na celu głównie poprawienie humoru radnym koalicji i zmanipulowanie ich tak, by po usłyszeniu tych rewelacji udali się do domów z przeświadczeniem, że mieszkańcy nie dowiedzą się nigdy o tym jak podnosili ręce, a ci którzy podają głosowania do publicznej wiadomości to w zasadzie przestępcy. Mieszkaniec nie może przecież otrzymywać informacji, bo mógłby jeszcze o coś zapytać, a biorąc pod uwagę ile w kampanii wyborczej obiecał Kosiarski, będzie o co pytać.
Częstotliwość z jaką urząd miejski marnuje nasze publiczne pieniądze jest zastraszająca. Z jednej strony w budżecie nie ma pieniędzy na żłobek czy remont placu zabaw, bądź chodnika, a wydaje się lekką ręką tysiące złotych żeby IMHO „ogłupiać” nowych radnych informacjami, które nie mają nic wspólnego z polskim prawem samorządowym. Do takiej sytuacji dochodzi już kolejny raz. Kilka lat temu szkoleniowca ściągnięto aż z woj. Dolnośląskiego, a radni usłyszeli m. in., że nie mogą wydrukować sobie wizytówek z herbem swojej gminy.
Do sprawy szkolenia jeszcze powrócę, ponieważ przesłałem do łęczyńskiego ratusza kilka pytań w tej sprawie. Będę chciał również porozmawiać z prowadzącą.
Tymczasem czekam z niecierpliwością na pierwszy pozew za przekazywanie informacji o imiennych głosowaniach rady. Będzie wstyd na całą Polskę… znowu 😉
czy na placu pod Kościuszka wewnątrz ogrodzenia parkują petenci czy hrabiowie?
A czy ta prowadząca czasami wcześniej nie została „przeszkolona” wedle zasady kto płaci ten wymaga?
Śmierdzi urzędową ustawką na kilometr. Co ciekawe za nasze pieniądze.
Proszę Panią lub proszę pana a czy to prawda, że nie można podawać wyników głosowań do publicznej wiadomości? Prawda prawda.
Może tak to wyglądało 🙂 Śmiech na sali. Co im to da. Wyniki i tak będą podawane. Chyba nie liczą, że się ktoś przestraszy.
a tam się czepiacie hee
oj tam, oj tam 😉
No rzeczywiście jak w Ciemnogrodzie.