Ostatnia sesja rady miejskiej, to nie tylko skandal ze sfałszowaną opinią i pozbawienie funkcji osób odpowiedzialnych za ten fakt. Zdarzyło się jeszcze coś, co z pewnością warto odnotować.
Pojawił się „anonim”, w którym tajemnicza Ania pyta dr. Fijałkowskiego o funkcję w radzie nadzorczej jednej ze spółek Skarbu Państwa.
Włodarski widząc, że za chwilę jego ugrupowanie dostanie srogie baty, wyciągnął „z rękawa” list od rzekomej Pani Ani. Tak, tak, dobrze pamiętacie, takie zachowanie, to nic nowego. Już kilka lat temu pojawiały się tajemnicze Agnieszki, które finalnie okazywały się skompromitowanym rzecznikiem urzędu (LINK). Treść listu usłyszycie na poniższym nagraniu:
Radny Mariusz Fijałkowski nie był zdziwiony takim zachowaniem burmistrza i natychmiast odpowiedział. Nagranie poniżej:
Jak mawia dziś młodzież, radny zgasił burmistrza jak przysłowiowego kiepa. Z wielkiej bomby, wyszedł chiński kapiszon, niewypał.
„Przeszedłem normalną procedurę, otrzymałem pozytywną opinię Rady do spraw Spółek z udziałem Skarbu Państwa i państwowych osób prawnych. Szukanie sensacji w takim naborze świadczy o skąpej wiedzy, co do warunków jakie stawia się przed kandydatami. Posiadam odpowiednie kompetencje, które nie tak łatwo zdobyć, więc nie powinno dziwić, że z nich korzystam. Nie mam się czego wstydzić. Nie muszę szukać pracy w Łęcznej i podobnie jak niektórzy radni, błagać burmistrza o zatrudnienie w gminnej administracji dla siebie czy żony, w zamian za bezgraniczną wierność. Przede wszystkim jestem przedsiębiorcą, a także wykładowcą akademickim. Pracuję na dwóch etatach. Nie utrzymują mnie podatnicy.” – komentuje całą sprawę dr Fijałkowski.
Co ciekawe, większość obecnych na sesji radnych, przyjęła zachowanie burmistrza z wyjątkowym obrzydzeniem i jak sądzę na najbliższej sesji czeka nas ciąg dalszy.
Od siebie dodam, że gdyby Włodarski zgłębił kwestię sposobu powoływania członków do rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa, dowiedziałby się, że tu zatrudnianie ludzi z ulicy nie wchodzi w grę. Wymogi dla kandydata narzuca przede wszystkim ustawa (LINK). Tu nie wystarczy, że ktoś skończył studia i ślepo popiera burmistrza. Konieczny jest również doktorat, studia MBA, tytuł zawodowy lub jeden ze wskazanych w ustawie certyfikatów.
Jest pewna subtelna różnica między nauczycielem informatyki, a doktorem nauk prawnych UJ (warto dodać, że jest to doktorat z wyróżnieniem). Jest też pewna różnica w zatrudnianiu żon radnych i urzędników w miejskich instytucjach od poszukiwania pracy poza miejscem zamieszkania. Ta różnica to ambicja, pojęcie nieznane wielu lokalnym miernotom.
Zastanawiacie się pewnie, kim jest tajemnicza Ania? Chwilę po sesji Włodarski miał wspomnieć radnemu, pewnie całkiem przypadkiem, „żeby odbierał telefony od redaktorów”. Ale to oczywiście nie oznacza powiązania skaczącego Leszka z lokalnymi mediami. Wcale, a wcale 🙂 Zobaczymy zatem, które pseudo-medium napisze pierwsze 🙂 Obstawiajcie w komentarzach!
I to by było na tyle. A skaczącemu Leszkowi polecam sprawdzić, czy w urzędzie nie zostały wolne etaty w szkołach albo jakieś łąki do wydzierżawienia, bo ławka Wspólnej Sprawy bardzo się ostatnio skróciła.
Po raz kolejny pytam, czy ktoś zgłosił odpowiednim organom podejrzenie oszustwa w kwestii opinii komisji finansów? Będzie jakaś odpowiedzialność czy samowola i bezkarność?
Poprosiłem urząd miejski w Łęcznej o odpowiedź na to pytanie. O podjętych działaniach dowiemy się w ciągu najbliższych 14 dni.
Świetnie – tak trzymać. Bardzo jestem ciekawy wykrętów w piśmie – redakcja planuje wstawić odpowiedź urzędu na stronie?
Wstyd to jest wstąpić do PISuarów, aby dojść do władzy 😀
A czy w piśmie do burmistrza w/w Ania to nie żona rzecznika urzędu?
Jak panu nie wstyd panie burmistrzu, czytać pisma niby od mieszkanki Łęcznej?
-Wszyscy doskonale wiedzą, że to „konina”
Czy w swoim imieniu pan jako burmistrz Łęcznej nie zapytał by radnego o sprecyzowanie i odniesienie się do faktu zasiadania w radzie nadzorczej spółki nie było by to samo ?
Pewnie oryginalniej, ale kto miał panu doradzić ?
a samodzielności u pana nie wiele. Nabazgrali urzędowe „pisarczyki” pismo bez sprawdzenia danych, z błędami a pan go wyczytał. „Kicha”
Jak Ktoś jest mądry ,posiada wiedzę prawną, coś sobą reprezentuje, to go inni uważają i dostrzegają.
Pańskiej osoby to żadna okoliczna spółka, firma, czy instytucja nie zaprosi – może miejscowi działkowicze na grilla?
Pan zapewne chciałby zasiąść w doradczym gronie w którejś łęczyńskich spółek, tylko w jakiej? Kto pana powoła – zaprosi?.
W jakiej wiedzy jest pan „Debeściak” ?
Może w dziedzinie, to za dużo powiedziane, jakich wiadomości od pańskiej osoby można by oczekiwać?. Czy szefostwu którejś ze spółek pan by mógł coś doradzić – nadzorować zarząd?
Tak naprawdę na czym pan się zna?
Efekty pańskich rządów widać w mieście i gminie Łęczna. Nawet pański poprzednik, jaki był to był, ale zasiadał w radach nadzorczych okolicznych spółek.
Pan nigdzie, bo nikt nie chciałby przyśpieszenia swojej upadłości.
Pan nawet do nowo otwierającego po remoncie basenu z braku podstawowej wiedzy, że przed „namaczaniem”, trzeba się rozebrać
– w ciuchach pan wlazł.
No cóż więcej? cdn.
Wstydzę się takiego burmistrza.
Mieszkaniec Łęcznej
Ferdynand K. 🙂
No „pani Aniu” jak tak dalej pójdzie to czeka cię przejażdżka taczką. Ale wstyd.
No i masz. Miernota napisała pierwsza. Zdziwieni, bo ja niekoniecznie hihihi
Jeśli o błyskotki to może ktoś mi napisze dlaczego w naszym mieście nie świecą wszystkie latarnie uliczne,np. min
przy B Wojcickich jest brak oświetlenia przy przejściu dla pieszych i stwarza to zagrożenie, czyżby to były oszczędności ? Lepiej się zająć estetyka miasta niż budować zakątki z białym żaglem pod lasem.
Na moście lubelskim oczywiście ciemności egipskie, a wypadków tam gro.
Panie Leszek, jak będziesz chciał następnym razem błysnąć, to się brokatem posyp.
Ale wstyd dla miasta. Burmistrz na sesji czyta paszkwile na radnego. Jakie dno, ale i obsesja zarazem. Kompromitacja. Zobaczcie, że już się Włodarski nie odezwał.
kiedyś były tu takie memy, że „cały urząd śpiewa chórem znowu w życiu mi nie wyszło”. Teraz to może zaśpiewać burmistrz, solo.
Specjalnie dla Ciebie 🙂 Nie sądziłem, że ktoś to jeszcze pamięta.