Jak zapewne wszyscy już wiedzą, 25 sesja rady miejskiej to już historia. Z pośród wielu spraw którymi w zeszły piątek zajmowali się radni, warto przybliżyć kilka.
Przedszkola – tutaj głosowana była propozycja ulg grupy radnych (Łagodziński, Pawlak, Fijałkowski, Skibiński, Tor, Lekan Lendzion) Radny Skibiński wstrzymał się od głosu za propozycji, którą wcześniej sam sygnował. Warto sprawdzić czy syn tego radnego nie wykonuje jakichkolwiek zadań/czynności dla UM w Łęcznej (umowa/staż). Być może tutaj tkwi powód takiej decyzji.) O dziwo ulgi „przeszły” ale z jednym wielkim „ale”. Po modyfikacjach burmistrza otrzyma je ok. 10-20 rodzin w całym mieście/gminie. To dumny „krok naprzód” naszego niestrudzonego dobrego gospodarza. Nieprawdaż? Moim zdaniem przykład tej propozycji radnych pokazuje, że nawet najlepszą inicjatywę potrafi zniweczyć nawet kropla urzędowej myśli.
Zatwierdzono także nowy podział na okręgi wyborcze w naszym mieście. Miejmy nadzieję, że przyjęty kształt nie okaże się bublem, jak poprzednio.
W dalszej części „posiedzenia” były rozpatrywane skargi mieszkańców na działalność Burmistrza. Chyba nikogo już nie dziwi, że takowe w ogóle się pojawiły. Tym razem było ich aż 4 (cztery). To dokładnie tyle ile mandatów z art. 145 KW (np. sprzątanie po pupilach) wystawiła straż miejska w 2011 roku. Bomba! Skarżyli się między innymi mieszkańcy bloku przy ul. AK w Łęcznej (chodziło o wystawę nagrobków za oknem). Wynik – skarga uznana za bezzasadną… i nic nie pomógł fakt, że powiatowy inspektorat nadzoru budowlanego po zapoznaniu się z tą sprawą, wszczął postępowanie. Dłuższy komentarz jest zbędny.
Skarga? wpłynęła również od mieszkańca, który od kilku miesięcy próbuje bezskutecznie uzyskać dostęp do informacji publicznej. Chodziło o listę osób/instytucji z którymi urząd miasta podpisał umowy cywilno-prawne w 2011 roku. Tu także „urzędowi łaskawcy” uznali bezzasadność dokumentu. Nie muszę chyba pisać, że wnioskowanych informacji ten człowiek nie otrzyma… Ehh ta pokrętna „urzędowa logika”… Czyżby urząd miał coś na sumieniu i nie chciał upublicznić tych danych? Do tej sprawy z pewnością powrócę!
Na koniec malutka wisienka na torcie. Podczas jednej z „dyskusji” radnemu (byłemu? nauczycielowi, poloniście) Matczukowi puściły nerwy (pewnie zabrakło argumentów – Jak dobrze wiemy, nie on jeden ma z tym problem ;)) i nazwał radnego Pawlaka „hochsztaplerem”. Jak zakończy się ta sprawa? Rozejdzie się po kościach? Czy radny Matczuk przeprosi Pawlaka, czy może zaryzykuje utratę mandatu i sprawa zakończy się w sądzie – pokażą pewnie najbliższe dni. Ta sprawa pokazuje doskonale jak „wysoki” poziom dyskusji możemy obserwować na sesji.
P.S. W trakcie tygodnia postaram się opublikować obie poruszone wyżej skargi mieszkańców. Tak aby opinia publiczna również miała okazję się z nimi zapoznać.