Martyn, Martynem ale pora na chwilę wrócić do ratusza. Tym razem będziemy zajmowali się niewykorzystanymi urlopami urzędników urzędu miejskiego. Jak się okazuje, na początku tego roku, „dobry gospodarz” miał do dyspozycji aż 68 dni urlopu do wykorzystania. Czyżby liczył na wypłatę ekwiwalentu za niewykorzystany urlop? No to się przeliczył!
Jak możecie zobaczyć w poniższej tabeli, na początku 2018 roku Kosiarski miał aż 42 dni niewykorzystanego urlopu z lat ubiegłych. Razem z przysługującym mu urlopem w 2018 roku (26 dni) daje to 68 dni wolnych od pracy. To ponad 3 miesiące! A teraz najciekawsze. W razie braku wykorzystania dni urlopowych i zakończenia pracy w urzędzie, pracodawca (czyli my, podatnicy) powinni wypłacić ekwiwalent za te dni. Nie bawiąc się w szczegółowe wyliczenia, jest to wartość ok. 3 pensji włodarza, czyli ok. 30 000 PLN brutto.
Kontrolę w urzędzie zapowiedziała już Państwowa Inspekcja Pracy. Na łamach bloga poinformuję Was o jej wynikach.
PS. O pieniądzach wypłaconych prezesowi Martynowi powstaną jeszcze co najmniej dwa wpisy. Bo to o czym pisałem wczoraj, to jak się pewnie domyślacie nie wszystko. Czekajcie cierpliwie 🙂
Witam
Nie normowany czas pracy i tyle wystarczy przeanalizować zapisy Kodeksu Pracy.
Pozdr.
Nie wypoczywa i ze zmęczenia rodzą się poje.. pomysły 🙂
Jak to możliwe?
Przeciętny pracownik w normalnym mądrze zarządzanym zakładzie pracy ma nakazane – wynika z kodeksu pracy wykorzystać własny urlop wypoczynkowy.
Czy w tym urzędzie obowiązuje jakaś zasada normalnej pracy, zgodnie z kodeksem pracy, czy może p. Kosiarski nie wie co to przepisy i w „CH” przysłowiowo wali?
Chyba gość jest niedouczony w przepisach prawa pracy;) Przecież on jest zmęczony pracować bez odpoczynku, nie myśli już mózgiem tylko 😉
Powinni jemu i innym zaległe niewykorzystane urlopy zabrać nie płacąc ani złotówki.