Kolejna propagandowa zagrywka urzędu miejskiego w Łęcznej. „Gmina Łęczna wydała książkę pt. „Ptaki Łęcznej”, zawierającą opis 50 gatunków ptaków występujących na terenie miasta, ich liczebności i różnorodności.” – można przeczytać w „niezależnych łęczyńskich” mediach. Niestety z żadnego niezależnego medium nie dowiecie się ile to kosztowało! Tak, to Wy za to zapłaciliście.
Otóż kwestia którą pewnie „przypadkowo” pominięta przez „media” jest zupełnie jawna. Z rejestru umów ratusza dowiadujemy się, że za druk w/w pozycji łęczyńscy podatnicy zapłacili dokładnie 24 995,25 zł. No ale kto by sobie takimi szczegółami głowę zaprzątał.
Nie chciałbym wnikać tutaj w zawartość książki, ani w postać jej autora, który jak wiem jest naukowcem, który od wielu lat obserwuje przyrodę naszego regionu.
Chodziło bardziej o pokazanie, na jakie wydatki „wąsaty bohater” znajduje publiczne pieniądze. Swojego czasy pojawiały się wnioski budżetowe o lodowisko, system nagrywania sesji lub elektronicznego liczenia głosów. Żaden z nich nigdy nie przeszedł. Próbowaliście kiedyś wydać coś przy pomocy ratusza? Może mieliście jakiś projekt, który wymagał wsparcia „dobrego gospodarza”? Udało się? Napiszcie proszę w komentarzach.
To oczywiście nie pierwsza książka finansowana przez urząd. Kilka lat temu urząd wydał książkę Piotra Winiarskiego pt. „Łęczna i okolice w powstaniu styczniowym. Miejsca Pamięci”.
„Ile kosztowała gminę naszą ta publikacja, której nie waham się nazwać grafomańskim gniotem” – pytał radny poprzedniej kadencji Grzegorz Jacek Pelica. Następnie wypunktował kwestie niezgodne z prawdą, a także ponad 20 błędów ortograficznych. O szczegółach poczytacie tutaj (LINK)
Sprawa nie zakończyła się w sądzie. Piotr Winiarski bronił się, wydając oświadczenie i zarzucając kłamstwo radnemu(LINK). Jak w dowcipie… niesmak pozostał.
Chyba odczuwam potrzebę wydania blogowych wpisów w formie książki. Na okładce będzie zdjęcie Polnej po remoncie. Wąsaty donosicielu, czy sfinansujesz jej druk? 🙂
A gdyby tak dobry znajomy włodarza i wieloletni wiceprzewodniczący rady miejskiej, a zarazem komunistyczny kapuś z Placu Kościuszki Janusz Matysek chciałby wydać swoje donosy do SB na mieszkańców naszego miasta? Łęcznianie chętnie zobaczyliby na papierze jak wyglądają treści za które przyjmował niemałe pieniądze.
Kiedy o Czerwonych Koniach……..
Wyczekiwana pozycja na rynku wydawniczym „Ptaki Łęcznej” kuźwa mać, genialne! a coś więcej o tym łęczyńskim białym kruku:
-kto jest wydawcą
-kto wykonał zdjęcia
-kto szatę graficzną itd.
po nitce do kłębka 🙂
Na lodowisko dla dzieci to nie ma kasy ale na albumy do pieca, się znalazły.
Bartol dawaj więcej takich wpisów. Samo gęste. To jest ku#wa piękne.
I po ptakach 🙂