W ułamku sekundy w naszym życiu wszystko może się zmienić. O tym własnie jest dzisiejsza historia, która dotknęła jednego z mieszkańców naszego miasta. Marcin Kuśmirek, bo o nim mowa, próbuje wrócić do zdrowia po koszmarnym wypadku, który wydarzył się tej zimy. W oczekującego na dostawcę pizzy Marcina wjechał samochodem pijany 70-latek.
Marcin jest mężem Patrycji i tatą dwóch córek 5-letniej Kornelii i 9-letniej Igi. Przed wypadkiem pracował jako górnik. Tej zimy postanowił zabrać rodzinę na ferie w góry. 9 lutego wyjechali na wczasy do Białego Dunajca. 10 lutego Marcin postanowił zamówić dzieciom pizzę. Umówił się z dostawcą, że pizze odbierze pod bramą domku, który zamieszkiwał razem z rodziną. Niestety, tego spokojnego popołudnia doszło do tragedii – pijany 70-latek wjeżdża prosto w czekającego na dostawcę pizzy Marcina. Nasz kochany tata, mąż, ojciec i szwagier znalazł się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie. Zszokowany wstaje i na połamanych nogach robi kilka kroków, po czym traci przytomność.
W tym momencie rozpoczyna się walka o jego życie – helikopterem ratowniczym zostaje przetransportowany do szpitala w Krakowie. Jego stan od samego początku określany jest jako krytyczny. Po przyjęciu do szpitala rozpoczyna się walka z czasem, lecz nie dla Marcina – tym razem dla rodziny. Czekają i z dnia na dzień, z godziny na godzinę dostają coraz to gorsze informacje – obrzęk mózgu, krwiak, stłuczone serce, zapadnięte płuca, a do tego obie nogi połamane do tego stopnia, że lekarze rozważają amputację jednej z nich. Całe szczęście, dzięki licznym operacjom, lekarzom udaje się uratować Marcinowi nogi, a także przywrócić go do stanu stabilnego.
Marcin jednak nadal nie odzyskał przytomności – po kilku dniach lekarze próbowali go wybudzić, lecz… Coś poszło nie tak. Po dwóch tygodniach w śpiączce farmakologicznej Marcinowi udało się otworzyć oczy – patrzy na nas, ale czy nas widzi? Czy nas słyszy? Udaje mu się lekko ruszyć nogą i zacisnąć swoją dłoń na dłoni swojej żony. Mijają kolejne dwa tygodnie – rezonans magnetyczny i kolejna zła wiadomość – aksonalne uszkodzenie mózgu. Lekarze nie przestają walczyć, a rodzina ciągle ma nadzieję. Patrycja ciągle trwa przy jego łóżku i powtarza: „Musimy walczyć, dla dzieci, dla całej naszej rodziny”. Marcin to silny facet. Wszyscy wierzymy, że da radę. Jedyne czego w tym momencie potrzebuje, to wsparcie rodziny i porządny ośrodek wybudzeniowo-rehabilitacyjny. Miesięczny koszt pobytu w takiej placówce to ok. 20-30 tys. złotych.
My także możemy pomóc Marcinowi w walce o zdrowie! Na portalu zrzutka.pl wystartowała zbiórka pieniędzy na rehabilitację.
Pod adresem : https://zrzutka.pl/9x9m8c/wplac możecie dokonać wpłaty. Liczy się każda złotówka! Koniecznie udostępnijcie też informacje o zbiórce. Udostępniając również pomagasz! Im więcej osób się o niej dowie, tym szybciej uda się zebrać pieniądze potrzebne na leczenie!