Skoro Łęczna to miasto dzika, to i centrum powinno być prawdziwie dzikie. Ta filozofia nie jest z pewnością obca „dobremu gospodarzowi”, który postanowił zapuścić już nie tylko niewidoczne na pierwszy rzut oka peryferia czy przestrzenie skryte za blokami ale także trawniki położone w centralnej części miasta. Zdjęcia, które zobaczycie poniżej, zostały w ubiegłym tygodniu przesłane wraz z komentarzem na wąsatą skrzynkę przez czytelnika Tomka.
„Delikatnie mówiąc bardzo mi się nie podoba wizerunek miasta Łęczna.
Szok przeżyłem przechodząc w okolicach amfiteatru. Mniejsze „chaszcze” rosną wzdłuż i wszerz ul. Kard. St. Wyszyńskiego! Targowa + trawniczek (1m wys + metrowe pokrzywy) pomiędzy Wamexem a Aleją Jana Pawła II i chodnik-widmo prowadzący do urzędu poczty tworzy naprawdę „dzikie” centrum miasta.” – pisze czytelnik bloga
Co na to Kosiarski? No cóż… wygląda, na to, że włodarz przed wyborami zajął się problemami działkowców (to chyba ostatnia grupa, której nie zdążył podpaść). Czy człowiek, który nie potrafi utrzymać miejskiej zieleni w ryzach, zamierza przekonywać działkowców, że jego osoba może mieć jakikolwiek wpływ na przepisy tworzone na wiejskiej? Nie wiem czym i jak bardzo musiałbym być odurzony, aby uwierzyć w rzeczywistą chęć niesienia pomocy ze strony „dobrego gospodarza”. Ot kolejne pęto wyborczej kiełbasy.
W sumie tematy około działkowe są tu jak najbardziej na miejscu, przeczuwam bowiem późno-jesienne wykopki.