Mariusz Fijałkowski: Wąsata koalicja bierze “Batorego”

Okazuje się, że urzędnik miejski miał rację przewidując na nieoficjalnej stronie magistratu “ustawkę” w SM Batory, jednak pomylił się co do jej skutków. Przewidział też, że będzie ostro – skąd wiedział? Odpowiedź na to pytanie pokazał przebieg walnego zebrania członków spółdzielni, na które przybyła dość liczna reprezentacja z Urzędu Miejskiego oraz osoby, że tak powiem związane z obecnym układem władzy. Specjalnie przyjechał także burmistrz Kosiarski. Mobilizacja niczym pospolite ruszenie. Zabrakło tylko miejskiego rzecznika, który nie jest członkiem tej spółdzielni, ale za to godnie reprezentował go ojciec.

Wracając jednak do samego zebrania i wyboru członków Rady Nadzorczej to podczas zgłaszania kandydatów doszło do niecodziennej sytuacji, która oburzyła wręcz członków spółdzielni. Prowadzący zebranie Jerzy Małek (urzędnik) nagle zarządził głosowanie nad zamknięciem listy kandydatów podczas, gdy swoich kandydatów chciało zgłosić jeszcze przynajmniej 10 osób. Argumentowano to tym, ze ktoś z sali krzyknął “zamknąć listę” (według mnie i innych członków Spółdzielni wniosek był nieważny, co argumentowano podczas zebrania). Istna komedia. Bardziej doświadczeni w udziale w zebraniach spółdzielni mieszkańcy takich wydarzeń nie pamiętają. Prowadzący zebranie szybko zarządził głosowanie i nie dopuszczał długo nikogo do głosu, broniąc swojego stanowiska, jednak pod wpływem oburzenia mieszkańców lista dalej pozostała otwarta (Żeby była jasność odbyły się 2 głosowania. W pierwszym wniosek o zamknięcie listy przeszedł. Następnie po kilkuminutowej dyskusji odbyło się drugie głosowanie i wniosek został odrzucony, a członkowie Spółdzielni mogli dalej zgłaszać kandydatów do Rady Nadzorczej. Moim zdaniem gdyby nie reakcja/presja mieszkańców mogłoby nie dojść do drugiego głosowania). Stanowczo sprzeciwiłem się takim praktykom, co nie spodobało się widocznie ojcu miejskiego rzecznika, który zaczął wykrzykiwać coś pod moim adresem. Usłyszał jednak szybko od jednego z mieszkańców łagodnie mówiąc żeby się uciszył. Nie powiem, przyniosło to skutek.

Same wybory zakończyły się chyba po myśli burmistrza i jego ludzi. Panowie burmistrzowie nie doczekali zresztą wyników wyborów i po głosowaniu opuścili salę. Do Rady Nadzorczej wybrani zostali Krystyna Borkowska, Bogusław Góral (zgłoszony przez Stanisława Kuczyńskiego) Wincenty Michalak, Roman Medyński, Jan Skibiński, Roman Cholewa, Grażyna Wójcik – Konopka, Marian Brzozowski, Jadwiga Drożdżyk.

Rzekoma ustawka z moim udziałem, którą przepowiadał tak miejski urzędnik na nieoficjalnej stronie magistratu powołując się na anonimowego pracownika spółdzielni okazała się znowu stekiem bzdur i wymysłem jego coraz większej wyobraźni. Nie miałem parcia na władzę w spółdzielni i nie namaszczała/polecała mnie matka. Moja kandydatura została zgłoszona z sali jako jedna z ostatnich. Nie przyprowadziłem też ze sobą znajomych i nie rozgłaszałem chęci kandydowania na kilka miesięcy przed zebraniem. Dlatego serdecznie dziękuję osobom, które oddały na mnie swój głos. Urzędnik zapewne i tak będzie trzymał się dalej swojej teorii i napisze, że to on zapobiegł ustawce w “Batorym” i parciu radnych na władzę.

Smaczku dzisiejszym wydarzeniom dodaje fakt, że zgody na start do Rady Nadzorczej nie wyraził ojciec rzecznika, zgłoszony podczas zebrania. Krzyczał głośno, ale jak przyszło do startu w wyborach to wyzwania nie podjął. Wtedy nieoficjalny urzędowy portal miałby informacje z pierwszej ręki, a nie anonimowo.

Po zebraniu w kuluarach dało się słyszeć, że zmiana prezesa to już kwestia czasu, a stanowisko to może objąć były prezes “Batorego”. Jednak nie zawsze należy wierzyć plotkom, bo często się nie sprawdzają, a niesprawdzone ploty to akurat ostatnio specjalność jednego z…

Cały artykuł przeczytacie na
<< Blogu radnego Mariusza Fijałkowskiego >>

Udostępnij ten wpis!

19 przemyślenia na temat „Mariusz Fijałkowski: Wąsata koalicja bierze “Batorego”

  1. Nie było by problemu z wyjaśnieniami spornej sprawy ze zgłaszaniem kandydatów do Rady Spółdzielni.
    Zadam proste pytanie i nie mąćmy w temacie.
    Zgłaszanie kandydatów zostało przerwane w trakcie, bo padł krzyk o zamknięcie listy – w górze było jeszcze wiele rąk, ludzie prosili o głos.

    Nadmieniam, że to Pan Gruszczyk z imienia Kazimierz krzyknął o zamknięcie listy.
    Na ten czas z osiedla Bobrowniki było zgłoszone trzy osoby.
    A do rady miało być z każdego osiedla po trzy osoby.
    Jak mieszkańcy Bobrownik w takim układzie mieli by wybór.

    Musieli by głosować na tych co im zaproponowano.
    Bo Ktoś taki, co zażyczył sobie zamknięcia listy już zdążył podać swoich.
    Dla osób postronnych nie uczestniczących w zebraniu wszystko jedno.
    Ale jak się czuje pół sali, gdy okazuje się, że prowadzący zebranie nakazuje głosować za wnioskiem o zamknięcie listy.
    A mieszkańcy jeszcze wszystkich kandydatów nie zgłosili.
    Jak byś się czuł czytelniku tego tematu jakbyś siedział na sali z ręką w górze celem zgłoszenia kandydata i nie dają Ci tego zrobić.
    Czy głos Gruszczyka był w tym wypadku ważniejszy od innych.
    Pan prowadzący uznał, że tak.
    Co mieli w tej sytuacji zrobić mieszkańcy?
    Rozpętał się szum, a po co?
    Czy normalnie nie można było zgłosić tych co się chciało?
    I dopiero potem zgodnie z procedurą zamknąć listę?

    Po nieudanym zliczeniu głosów rozsądek wziął górę.
    I ponowiono wniosek dalszego zgłaszania kandydatów.
    I jeszcze zgłoszono następnych sześć osób z Bobrownik między innymi Pana Górala, o którym początkowo zapomniano.
    I myślę, ze niech nie będzie to tajemnicą, że zgłosił go ojciec rzecznika Urzędu Miasta.
    Czy jeszcze coś chcecie wiedzieć?

    Ps.
    Myślę,że tatowy głos okazał się szczałem w 10 i dzięki niemu Pan Góral jest ponownie w Radzie Nadzorczej SM Batory.

    A jeszcze dodam jakby na salę został wpuszczony redaktor z „Pojezierza” dużo by było napisane i myślę, że prawdziwie.
    A i ja nie musiałbym teraz tracić czasu na opisywanie zdarzeń.
    A jeszcze coś z historii:
    Pan Gruszczyk w poprzednich wyborach startował podobno do rady miasta z listy Pana Kubiaka – Wspólna Przyszłość. Obaj się nie dostali.

    Czyżby teraz komitety chciały połączyć siły.
    Tylko co by wyszło? Wspólna sprawa i przyszłość? – prawda, że fajna nazwa?

    A według mnie – Wspólna sprawa bez przyszłości:)

  2. Chyba warto dodać, że radny Fijałkowski zamieścił na swoim blogu oficjalne wyjaśnienia Pana Małka. Czyżby jednak obawiał się pozwu i nie jest do końca pewien tego co napisał? Warto zaznaczyć, że gdyby Pan Małek nie poddał tego głosowania, mógłby zostać oskarżony przez wszystkich członków w tym i radnego Fijałkowskiego o naruszenie Regulaminu Wyborów. A wniosek o zamknięcie listy, choć śmieszny, zgłoszony był poprawnie i żadne argumenty radnego nie zmienią Regulaminów. Na szczęście trzeba się poruszać w granicach prawa, a nie własnych racji, gdyż racja jest jak tylna część ciała – każdy ma swoją!

    1. Nie nie spokojnie i bez obaw 🙂 Zamieściłem to oświadczenie podobnie jak Bartol tylko nie jako komentarz, bo takowych na blogu nie posiadam.

  3. A jeszcze coś sprecyzuję.
    W ogólnym zamieszaniu – Ktoś krzykną „Zamknąć listę” to tak to wyglądało jakby nie chciał dopuścić do dalszego zgłaszania listy kandydatów.
    Jeżeli zajdzie potrzeba mogę sprecyzować Kto to był, a na pewno większość miasta Go zna.
    Tylko do dziś nie wiem o co chodziło z takim szybkim zamknięciem listy – Komu tak na tym zależało – jak myślicie?
    Nadmienię także, że jak padło już to HASŁO – zamknąć listę to Radny Fijałkowski nie był jeszcze zgłoszony.
    Czy temu KOMUŚ o to chodziło, by to On nie znalazł się na listach do głosowania?
    Pan prowadzący zebranie temu wnioskowi się przychylił i zaczęła się burza.
    Głosowanie nad zamknięciem listy – źle zliczone głosy – ogólne zamieszanie, tylko komu to miało służyć – jak myślicie?
    Tłumaczenia mieszkańców i osób jeszcze które zasiadały przy stolikach obecnej jeszcze Radzie nie pomagały.
    W tym zamieszaniu członkom spółdzielni nie spodobało się to: że nie mogą zgłaszać swoich kandydatów z osiedla Bobrowniki.
    Więc na kogo mieli by głosować?
    Prosili Pana, że jeszcze lista nie powinna być zamknięta, bo ręce do kolejnych zgłoszeń były podniesione i członkowie chcieli zgłaszać wciąż swoich kandydatów.
    Błędne zliczenie głosów przydało się.
    Rozpoczęto głosowanie od nowa – wniosek upadł i zaczęło się zgłaszanie tych, co ich nie chciano.
    Nadmienię, że cała PRAWA strona sali jakimś cudem przez Pana Przewodniczącego nie była zauważana – tak proszę Państwa – cała Prawa Strona sali.
    Z lewą było jak zwykle OK trzymali się w kupie.
    A jeszcze na dodatek to w tej dogrywce właśnie został zgłoszony Pan radny Góral – a przez Kogo, pewnie juz czytaliście w tym głównym tekście.
    Jak można było zapomnieć o Kimś takim by to właśnie On nie znalazł się na listach – wstyd mi było za Was – tzw. „Członków”.
    Ale na szczęście w porę się „zorientowano”, że Kogoś takiego brakuje jeszcze do składu.
    I ten Pan teraz jest zapewne szczęśliwy, bo jest wybrańcem z oś. Bobrowniki ponownie.
    Polecam się jakby trzeba było coś sprecyzować.

  4. Najlepszy był barowy radny z pierwszego rzędu.
    na lewo i prawo zgłaszał kandydatów – nikt z proponowanych nie odmówił.
    Czyżby wiedział kogo zgłosić?
    – ha ha ha Ktoś wcześniej zapisał mu na kartce.[

  5. Kto był na zebraniu ten widział i żadna urzędowa propaganda nie odwróci kota ogonem. Urzędowa ekipa siedziała praktycznie w kupie a trochę ich było. Popatrzcie tylko na nazwiska członków RN. Ja tam widzę 8 (jednej nie znam) osób związanych obecnie lub kiedyś z Kosiarskim. A urzędas wypisuje o ustawkach młodych radnych. Co za żal. Rada emerytów i rencistów. To jest straszne dla tej spółdzielni.

    No i Stanisław Kuczyński zgłaszający Górala. To powinien być symbol tego zebrania. Szkoda słów. Ale przecież syn jest niezależny itp.

  6. Jakoś tak wychodzi dziwnie ze w RN są ci którzy byc nie powinnni. Nikt nie chce nowych niesprawdzonych ale dzięki temu rzetelnych i bez ukladow w tle. Jakie spoleczenstwo taka wladza

    1. Po części oczywiście społeczeństwo ale po części zasady tego głosowania. Każdy obecny mógł oddać 9 (dziewięć) głosów (tyle ile było stanowisk do obsadzenia). Więc jeśli np. wąsaty pan przyprowadziłby 50 osób (swojaków) dając im niejako polecenie służbowe, to wtedy te 50 osób głosuje na jedynych słusznych kandydatów.

      I mam nieodparte wrażenie, że tak się właśnie stało.

  7. Wyjaśniam, że Wniosek o zamknięcie listy kandydatów na członków Rady Nadzorcze był wnioskiem formalnym złożonym przez uprawnionego członka. Wniosek formalny procedowany był zgodnie z § 13 ust.5-7 Regulaminu Walnego Zgromadzenia. Regulamin nakazuje prowadzącemu udzielanie głosu w sprawach formalnych poza kolejnością. Głosowanie nad wnioskiem przeprowadzone zostało dwukrotnie ponieważ w pierwszym głosowaniu liczba oddanych głosów przekroczyła liczbę uprawnionych do głosowania. W głosowaniu członkowie Walnego Zgromadzenia odrzucili wniosek o zamknięcie listy. Przedstawiony opis jest więc zupełnie nieprawdziwy. Taki sam sposób postępowania odbył się zresztą przy wyborach prezydium Walnego Zgromadzenia (z tą różnicą, że wniosek formalny o zamknięcie listy został przyjęty) i jak rozumiem nie budził żadnych kontrowersji Pana Fijałkowskiego. Określenie złożonego wniosku formalnego jako anonimowego krzyku kogoś z sali jest kłamstwem, i mówię to z pełną świadomością użytego określenia, łatwym do udowodnienia ponieważ zebranie było nagrywane.

    1. Szanowny Panie.

      Używa Pan mocnych słów, a nie ma jeszcze nawet protokołu z Walnego Zgromadzenia, który zresztą będzie Pan podpisywał. Wniosek, który poddał Pan bardzo szybko pod głosowanie padł z sali i było wiele wątpliwości co do jego ważności – uważam, że był nieważny. Zwróciło na to uwagę wielu członków Spółdzielni o czym Pan nie wspomina. Myślę, że powinien pamiętać Pan szczególnie wystąpienie Pani Jaworskiej, która dokładnie wyjaśniła przy całej sali, dlaczego wniosek powinien być nieważny. Nie przyjmował Pan żadnych wyjaśnień i nie dopuszczał członków Spółdzielni do głosu, poddając wniosek pod głosowanie. Nie wspomina Pan również o oburzeniu wielu członków Spółdzielni takim faktem. Większością głosów wniosek przeszedł. Po kilkuminutowej dyskusji poddał Pan ponownie wniosek pod głosowanie i został on odrzucony, a członkowie Spółdzielni mogli dalej zgłaszać kandydatów do Rady Nadzorczej. Szkoda, że nie wspomina Pan także, że mieszkańcy mieli pretensje, że nie zauważał Pan osób chcących zabrać głos. Proszę więc nie używać mocnych słów i nie reagować tak nerwowo.

      Podkreślam to jeszcze raz. W mojej opinii, gdyby nie oburzenie wielu członków Spółdzielni nie doszłoby do ponownego głosowania nad wnioskiem. A może gdyby Pan wysłuchał argumentów mieszkańców i udzielił ludziom głosu, nie trzeba byłoby głosować wniosku dwa razy.

      1. Stwierdzenie, że wniosek „padł z sali” jest śmieszne – rzeczywiście padł z sali bo Walne odbywało się na sali. Wniosek złożył jednak konkretny uprawniony członek i zrobił to otwarcie. W żadnym wypadku nie był to anonimowy krzyk jak zostało to opisane w artykule. Cała procedura głosowania przeprowadzona była zgodnie z Regulaminem Walnego w konsultacji z radcą prawnym obsługującym zebranie. Kompromitujące są więc uwagi o ważności tego wniosku, nie poparte zresztą żadnymi argumentami. Wbrew temu co Pan pisze wniosek nie przeszedł bo liczba głosujących przekroczyła liczbę uprawnionych i tylko dlatego powtórzono głosowanie, więc po raz kolejny mija się Pan z prawdą.
        Czytając Pana artykuł groteskowo brzmi stawianie mi zarzutów nerwowej reakcji.

        1. Ma Pan prawo do swoich poglądów i do swojego zdania, co nie znaczy, że wszyscy muszą je podzielać. Gdyby było tak jak Pan twierdzi to wielu mieszkańców nie miałoby pretensji i odrębnego od Pańskiego zdania w tej kwestii, czyli że wniosek był złożony prawidłowo. Moim zdaniem i wielu innych członków Spółdzielni obecnych na zebraniu wniosek był zgłoszony niepoprawnie. A sam Pan wielokrotnie upominał członków obecnych na zebraniu jak mają zgłaszać wnioski i zabierać głos – tj. z dokładnym wymienieniem nr mandatu i dopiero po tym jak otrzymają formalnie głos, a nie krzycząc z sali. Po za tym rozumiem, że opiera Pan swoje twierdzenia na własnej pamięci, bo protokołu jeszcze nie ma. Myślę, że dalsza polemika jest bezcelowa i do niczego nie prowadzi.

  8. Nie dość, że Kuczyński zgłasza Górala, to jeszcze wypisuje niesprawdzone informacje na pewnej stronie i jeszcze sam sobie dodaje komentarze 🙂 Żenada… A Państwo, którzy zostali wybrani pokazali już ,,na co ich stać”, a czuję że to nie wszystko niestety i będziemy za wszystko płacić jeszcze więcej niż teraz, a już jest drogo ;/

  9. Niestety przy biernej postawie spółdzielców mamy podwyżkową koalicję w radzie nadzorczej Batorego.

    Dla mnie to też jasny sygnał, że Borkowska nie wybiera się na ciepłą emeryturę.

  10. Jak ,,doszła” do mnie ta wiadomość, to myślałam, że to jakiś żart! Ludzie, co się dzieję już w tej Łęcznej?! Teraz to już wszystko będzie drogie, a ludzie uważający się za nie wiadomo kogo, bezczelni i patrzący tylko na swoje dobro przejmują władzę!! Jestem w szoku! Róbmy tak dalej, a na pewno będziemy mieli lepiej, eh 🙁

  11. miejski urzędniczy beton zawładnął Spółdzielnią Batory.
    Współczuć tylko Pani Prezes, bo i pracownicy pewnie ją zawiedli.
    Jest takie przysłowie – „po lepszym Panie lepszy nastanie” i myślę, że to się teraz sprawdzi.
    Czekajmy na podwyżki.
    Teraz czas na Spółdzielnię Skarbek.
    Szkoda tylko Tych, co tam będą chcieli wprowadzić normalność.
    Niech ten mój wpis będzie ostrzeżeniem dla innych – Proszę Państwa w takim układzie rządów w mieście i w tej Spółdzielni betonu nie skruszycie.
    Ale wszystkim życzę powodzenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.