Dzisiaj pytanie czy Enea wchłonie Bogdankę przestaje być aktualne. Wypadałoby jedynie zapytać jak duży pakiet akcji finalnie zgromadzi spółka z Poznania. Jak podają media, do 15 października zostały złożone zapisy przekraczające nawet maksymalną liczbę akcji, jaką Enea zamierzała nabyć w wezwaniu. Co więcej, właściciele kopalni zadeklarowali, że sprzedadzą Enei ponad 64,57% akcji LW. Finalnie koncern energetyczny będzie miał co najmniej 66% akcji Bogdanki.
Do formalnego zakończenia transakcji wystarczy już jedynie zgoda prezesa UOKiKu (Zgoda została wydana 19.10.2015).
Co dalej?
Nie będę się tutaj rozpisywał nad tym, czy przejęcie jest dobre, czy złe. Bo to w zasadzie już się wydarzyło. Warto więc pomyśleć o tym, co taki stan rzeczy oznacza dla naszej? kopalni.
Z jednej strony jest dobra wiadomość dla pracowników LW. Kopalnia będzie musiała produkować węgiel. Choćby na potrzeby spółki matki (Enei). Inna sprawa czy taki stopień produkcji pozwoli na utrzymanie obecnego stanu zatrudnienia.
Druga strona to coś, co nie wydarzy się najprawdopodobniej ani w pierwszych miesiącach, ani też w pierwszym roku po przejęciu. Chodzi o fakt praktycznego połączenia obu organizacji (nie tylko na papierze), który bez wątpienia nastąpi. W mojej karierze zawodowej dane było mi obserwowanie z bardzo bliska procesów łączenia organizacji mniejszych ale też znacznie większych niż Enea i Bogdanka. Z tego doświadczenia wypływa jeden dość ważny wniosek. W procesie wchłaniania jednej spółki przez drugą, wynik dodawania 2 plus 2, nigdy nie daje 4. Zwykle spółka matka nie chce utrzymywać dwóch działów finansowych(księgowość), zasobów ludzkich(kadry), logistyki, marketingu czy sprzedaży. Bardzo prawdopodobne też, że LW z roli decydenta przesiądzie się w fotel specjalisty rekomendującego nowe rozwiązania nowemu zarządcy.
Mało optymistyczne? Myślę, że całkiem realistyczne. Warto bowiem znać obie strony medalu. Generalnie dzisiaj za wcześnie jest na wybuchy hura-optymizmu lub jęki rozpaczy. Najbliższe miesiące po finalizacji przejęcia pokażą kierunek, w którym będzie zmierzała Enea, a tym samym LW.
Jakie jest Wasze zdanie w tym temacie? Jakie macie obawy i oczekiwania? Napiszcie o tym w komentarzach.
PS. Czym według Was zajmują się związki zawodowe na kopalni? 😉
Wszystko ładnie pięknie tylko pytanie po co setki młodych ludzi co sa po szkole górniczej i tych co maja wieloletnie doświadczenie jako Górnik bo pracowali w spółce a zwolnili sie by mieć. Szanse pracy pod lw teraz piszą ze zwalniają nie przedłużają umów to gdzie ci młodzi ludzie maja pójść jak bez znajomości nie masz szans sie dostać pod lw.
……..i kiedy ponowna prywatyzacja ?
Moim zdaniem, przejęcie Bogdanki przez Eneę jest niezbyt dobre. Dlaczego ? Dlatego, że:
– Niskie ceny węgla w Polsce jak i na świecie, nie powinny utrzymywać się przez dłuższy czas; jednak węgiel to podstawa energetyki w wielu krajach, więc popyt będzie istniał, a w sytuacji wzrostu gospodarczego na świecie, jaki mamy obecnie, ceny surowców w dłuższym okresie przeważnie rosły. Jeśli chodzi o rynek w Polsce, gdy kompania węglowa sprzeda już całość zalegającego węgla na hałdach po cenie poniżej kosztów wydobycia, będzie później sprzedawać węgiel po cenie rynkowej, lub nawet wyższej niż Bogdanka z powodu wyższych kosztów wydobycia. Tak więc popyt na nasz węgiel powinien być z prostego powodu, że będzie on tańszy, niż konkurencji.
– Przejęcie danego przedsiębiorstwa przez spółkę państwową zawsze mi się źle kojarzy (lub ogólnie zarządzanie dużej firmy przez państwo). W sytuacji, jaką mamy od kilku ładnych lat, czyli solidne zyski na poziomie rocznym +/-200 mln zł, jaką mamy pewność, że państwo nie wsadzi na stołki rzeszy swoich ludzi, dojących z firmy kasę na różne sposoby ? Skoro są zyski, to może nie będą chcieć przeznaczać pieniędzy na innowacje, badania i rozwój ? Czy nasze państwo się z tym kojarzy ? Spójrzmy na energetykę: większość bloków mające po lat kilkadziesiąt, żadnych nowych technologii, żadnych innowacji itp.
– Górnicy na kopalni w większości przypadków cieszą się ze zmiany (z tego co słyszałem). Lecz moim zdaniem, nie ma pewności, że nie będzie dalszych zwolnień, gdyż kilka miesięcy temu zarząd Bogdanki uznał, że w przypadku dalszego spadku cen węgla, mogą zwolnić kolejne setki ludzi. Jeśli w umowie przejęcia nie ma wyraźnego zapisu, gwarantującego bezpieczeństwo zatrudnienia na danym lub podobnym poziomie przez jakiś czas (np. kilka lat), część załogi może się zdziwić. Ale obym się mylił
PS nie jestem górnikiem, spoglądam na to z boku